.post img {max-width:100% !important}

niedziela, 29 czerwca 2014

Śląsk



Moja aktywność ostatnio na blogu spadła znacznie. Z kilku względów. Przede wszystkim powrót do pracy i chęć wykorzystania każdej chwili na bycie z Ksawciem. Zabawę na placu zabaw i spacerach. Wracamy do domu ok. 20:00 po czym jest czas na kolację, kąpiel i usypianie. Nie mówiąc już o tym, że jeszcze słabo jestem zorganizowana jeśli chodzi o domowe obowiązki. Ponadto WRESZCIE dokończyłam pisać pracę magisterską i 9 lipca czeka mnie obrona. Jako, że nie mogłam się zmotywować do tego to nałożyłam na siebie karę. Zakaz używania aparatu i pisania bloga, dopóki nie domknę tematu. Zrobiłam jeden wyjątek, kiedy pojechaliśmy na długi weekend w czerwcu do rodzinki na Śląsk. W końcu jesteśmy tak rzadko i musiałam to uwiecznić. Podczas pobytu tam, moje dziecko miało roczek numer 2. Tort, prezenty, przy czym nie miał gości, ale sam był gościem. Szkoda, że pogoda nie zachęcała, bo było ziiiimno.

Z nowości. Ksawi waży 14 kg. Ostatnio wyszły mu wszystkie czwórki, przez co znowu były słabe noce i jęki. Coraz bardziej papuguje, robi nunu, cmoka na Smerfa, wyciąga z szafki nagrody Smerfikowi żeby mu dać i chowa resztę, szoruje zęby i takie tam. No jest cudny!


Mój powrót do pracy wiązał się ze łzami i smutkiem. Moimi. Bo Ksawul dzielny jest co dnia i raczej nie tęskni, chociaż już cieszy się na mój widok jak wracam. Babcie i Dziadek zajmują się nim super, przez co nie odczuwa rozłąki. A mi to dobrze zrobiło i już mogę śmiało powiedzieć, że cieszę się, że wróciłam.