Do wszystkiego można się przyzwyczaić i wszystkiego nauczyć. Tak sobie właśnie uzmysłowiłam, jak na początku kiedy tylko Ksawi się pojawił wszystko wyglądało inaczej. Tak trochę nasze poczynania były jakby po omacku. Nie bardzo wiedzieliśmy co robić jak płacze i dlaczego, jak karmić żeby było najlepiej, jak kąpać, jak przewijać, usypiać, uspokajać.... Wszystkiego uczyliśmy się metodą prób i błędów. Wtedy praktycznie łóżeczko było nam niepotrzebne, Ksawi w ciągu dnia był w gondoli, chodził okap kuchenny żeby był spokojniejszy, często zasypiał na rękach, a ja zaraz potem z nim. I taki krótki czas upłynął tak naprawdę, a już tak wiele umiemy, Mamy swoje sposoby na uspokojenie, ulubione pozycje do noszenia, pewne rytuały. Teraz zazwyczaj usypia sam w łóżeczku, a do pomocy ma karuzelę, smoka i przytulankę. My wtedy w końcu mamy czas dla siebie. Karmienie też już nie jest próbowaniem i nerwami, czy aby na pewno mu wygodnie, tylko jest naturalną czynnością w ciągu dnia. A były próby na leżąco, spod pachy, klasycznie, jakoś z ukosa, aż wreszcie się dotarliśmy i Ksawi leży na mnie :) tak mu najwygodniej i mi też. Z przewijaniem tak samo, na początku to była KA-TA-STRO-FA. Płakał. Nie lubił. A teraz to Nasza zabawa. Tak więc stwierdzam, po tak krótkim czasie, że właśnie owy czas jest naszym sprzymierzeńcem i wystarczą chęci, cierpliwość, pozytywne nastawienie, żeby być w zadowalającym punkcie.
Z nowości to wreszcie od kilku dni używamy niani, która do tej pory była na liście rzeczy kupionych bez sensu. Na szczęście się do niej przekonaliśmy i już się przydaje.
A teraz oto Nasza dzisiejsza sesja porządnym sprzętem :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Będzie mi bardzo miło jeśli pozostawisz po sobie komentarz.