.post img {max-width:100% !important}

czwartek, 31 października 2013

No i jak?




 Właśnie patrzę na moje dziecko. Małe, bezbronne, uśmiechnięte, z chochlikiem w oku. Bawiące się beztrosko na brzuchu, co chwilę zerkając czy jestem blisko. Czasem gdy nie patrzę, czuję Jego wzrok na sobie. Myślę sobie „kokietek”. Zaczepia. Po czym przesyła mi uśmiech i bawi się dalej czymkolwiek, co ma w zasięgu ręki. I gdy tak patrzę sobie na Niego, zastanawiam się jak można skrzywdzić takie Maleństwo? Jak takie bezbronne stworzenie, które nie robi nic na złość, nie krzywdzi nikogo, nie dokucza, nie bije, nie robi nic wbrew rodzicom można uderzyć, skrzywdzić, a nawet zabić? Ogólnie nie zabija się i nie krzywdzi innych. Tylko nie jestem w stanie pojąć swoim umysłem, w szczególności jak można skrzywdzić dziecko. Właśnie teraz, w tej sekundzie Ksawi doczłapał się do mojej nogi i bawi się moją skarpetką. Ma przy tym tyle frajdy i uśmiech na buzi. Jak???? Kiedy w wiadomościach słyszę o czymś takim płakać mi się chce. No bo nawet kiedy dziecko płacze, takie malutkie, to nie robi tego z myślą „haha! popłaczę Wam na złość”. Tylko płacze bo boli, bo czegoś pragnie, przytulenia, jeść, zmiany pieluszki, zabawy. A nawet jak później płacze, bo tak, to nikt nie ma prawa go za to skrzywdzić. Bo dorośli raczej wiedzą skąd są dzieci i jeśli nie chce się, to się coś robi wcześniej żeby nie było. A nie później dzieci są bite, zabijane, porzucane. Nie rozumiem dlaczego. Takim bestiom należy się kara… oj ja bym chętnie powiedziała co z nimi zrobić, żeby ich bolało. Powinny być tortury. Może to nie ludzkie. W nosie. Nieludzkie dla mnie jest kiedy ktoś podnosi rękę na dziecko. Kiedy celowo powoduje, że go boli. Kiedy się go krzywdzi. Matko aż łzy się cisną do oczu. Ja to kiedy Ksawcio płacze to biorę w ramiona, a gdy nadal płacze to płaczę z nim, bo chcę pomóc. Chociaż czasem już sił brak, to w życiu nie pomyślałam, żeby za to mu coś zrobić. Zbić czy cokolwiek. Raczej martwię się i myślę co zrobić. Ja wiem, że wychowanie to kupa pracy i to ciężkiej. Na pewno. I wiem, że popełnimy błędy i będą sytuacje podbramkowe. Ale dziecko trzeba wychować. Trzeba uczyć. I trzeba nagromadzić w sobie pokłady cierpliwości na przyszłość. No bo ludzie!!!! To XXI wiek. Kiedyś, kiedyś pewien lekarz mi powiedział „z dupą nie ma żartów”. A no nie ma. To trzeba uważać jeśli nie chce się ponieść konsekwencji. A na pewno nie krzywdzić. Ne ranić. Wtedy kiedy dzieciątko nas potrzebuje, chce się wtulić w mamine ramiona, chce się przytulić do piersi i zasnąć, chce czuć bliskość rodzica, a dostaje zupełnie coś innego. To straszne, podłe, chore i niezrozumiałe. To coś tak okropnego, że aż ciarki przechodzą po plecach, gdy się o tym słyszy. A to dzieje się. Każdego dnia, Każdej godziny. Każdej minuty. Obok nas. Tak blisko. I jak pomóc? Da się? Pewnie się da… tylko nagłaśnia się, bębni, straszy, a ONI wraz swoje. Krzywdzą. Tak sobie myślę i mam nadzieję, że tam na górze dostaną po uszach. Kiedyś. I będzie im dane też cierpieć. Tylko niestety to pozostawia ślad, albo i nie… w serduszku takiej małej istotki co to potrzebuje tak niewiele, a dostaje coś takiego… I jedyne co teraz mogę zrobić, to wziąć mojego Maluszka w ramiona i mocno wyściskać i tańczyć z nim po całym domu żeby wiedział, że ja go nie skrzywdzę nigdy i że bardzo Go kocham. I będę kochać tak mocno jak stąd dookoła wszechświata i z powrotem. I dostanie ode mnie tyle dobroci i szczęścia ile tylko będzie w stanie udźwignąć.











Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Będzie mi bardzo miło jeśli pozostawisz po sobie komentarz.