.post img {max-width:100% !important}

niedziela, 17 listopada 2013

Dylemacik taki o!




Dylematy każdy ma. Codziennie. Co chwilę. Na różne tematy. Jedni nie wiedzą w co się dziś ubrać. Inni zastanawiają się, którędy pojechać do pracy. Niektórzy nie wiedzą, co w życiu robić. A ja mam taki sobie mały dylemacik… co z tym karmieniem piersią? Bo lubię. Uwielbiam wręcz, jak nie raz pisałam. To jest taka wyjątkowa chwila, kiedy ON i ja tworzymy więź. I chcę… i postanowiłam sobie, że minimum pół roku. Czas minął… kolejny termin to koniec zimy. Krótko? Długo? Nie wiem. I to samo dobro, dla Ksawcia. Przeciwciała, naturalny antybiotyk, bliskość, bezpieczeństwo. Jak dla mnie to oszczędność i czasu i pieniędzy, szybkość. No i super. Ale…. Jak zawsze jakieś ale. Ale sobie myślę ja, czy to, że te noce są jakie są to nie kwestia niedojadania? Że mleko modyfikowane to pewnie treściwsze. A i takie trochę, no trochę uwiązanie czuję, bo czasem gdy płacz to tylko mamusia ze swoim cysiem ratuje sytuację. A tak zawsze KTOŚ mógłby uratować. Ja nie mówię, że nagle szlajać mi się chce. Nieeee…. Młoda jestem, ale teraz dla mnie światem całym ONI, moje chłopaki są. I generalnie w nocy jedyne co mi się marzy to sen, a nie latanie niewiadomo gdzie. Ale na przykład taka sobota w spa… albo kolacja tylko z moim Miniem, gdzie któraś Babcia mogłaby gdyby miała czas i ochotę wpaść i ululać i zabawić Ksawcia. A my czmychnęlibyśmy na jakąś randkę popatrzeć sobie w oczy… albo wieczór z Olą o którym mówiłyśmy nie raz, spędzony z butelką wina i maseczkami… ja wiem. To nic w porównaniu z argumentami ZA, ale dla mnie to jednak dylemat. Bo wcześniej, zanim fasolka zaczęła kiełkować we mnie, a z niej powstał Ksawi, odstraszał mnie i śmieszył widok dziecka na piersi, które samo sobie podchodzi i ją wyciąga. Było to ble i fuj. I nadal jakoś tak nie bardzo sobie myślę, taki duży chłopak przy piersi, jednak jeszcze tak bardzo nie jestem gotowa żeby przestać. I wtedy co? Butla… jak ją daję czasem Mu wieczorem na dopitkę i lepszy sen, to powiem szczerze, że czuję jakby mnie On nie chciał i mi smutno… a gdy wybiera pierś niby złoszczę się, że czemu nie butla, ale tam serducho się raduje – jupi! wybrał mnie, Mamusię swą. I nadal nie wiem, czy jeść mogę wszystko, trochę uważać trzeba. A, że mobilność Jego coraz większa, a ja coraz więcej chcę robić, to i jeść czasu nie mam. A jak nie mam to wyrzuty, że nie daję mu tego co najlepsze, albo obawa, czy nie weźmie ze mnie tego co dobre a ja padnę niedługo z braku witamin. I tak sobie te dylematy wracają do mnie niczym bumerang i każdego dnia zaprzątają moje myśli. A przecież do pracy na lato wracam i wtedy jakoś trzeba będzie zrobić, żeby było dobrze. No i na razie póki co, na dzień dzisiejszy zostanie tak jak jest. 












2 komentarze:

  1. Przy dobrej organizacji wszystko da się pogodzić. Dziecko, które zjada już pokarmy stałe można zostawić pod opieką innej osoby nawet na 6-8 godzin. Płacz nie zawsze oznacza, że dziecko jest głodne, sygnalizuję również, że dziecko jest śpiące, znudzone, zimno, ciepło niewygodnie, ma mokro itd. Nieprzespane noce też nie mają ścisłego związku z karmieniem piersią, to że dziecko pije butelkę nie oznacza, że prześpi noc.
    Po roku dziecko nie potrzebuje już tak częstych karmień, więc to czy będzie podchodzić do matki i samo się częstować piersią to kwestia wychowania.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jasne zgodzę się. Narazie trochę czasem po omacku kombinuję i próbuję. Bo nie wiem co jest dobre a co nie. I mam chyba blokadę w sobie - bo TYLKO JA jestem w stanie z nim zostać.

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi bardzo miło jeśli pozostawisz po sobie komentarz.