Tak
niestandardowo nieco, bo tak o mnie. A w sumie o moim nastroju i takie tam. Czy
dla Was także doba jest coraz krótsza? A czasem ruszenie tyłka z kanapy wymaga
nie lada wysiłku? Bo energia odpłynęła w siną dal i jakoś tak cholera wrócić
nie chce? A na dodatek zadania na już, na wczoraj piętrzą coraz mocniej i zaprzątają
umysł? Tak wtargnęły do głowy mojej i jakoś za mocno się zakorzeniły tam. Co
chwilę pukają co i rusz nowe, puk puk, puk puk i przypominają jaka to ja
niezorganizowana jestem i ile to jeszcze spraw arcy-ważnych jest nie
zrobionych. Ehhh. Ja tak sobie myślę, że to wszystko przez to przesilenie. Do
bani co? Niby super hiper, bo wiosna przecież, słonko co chwilę swoimi
promieniami twarz smaży i człowiek taki uhahanay i mówi ojjjj jak fajnie. A tu
z drugiej strony to ta wiosna jakoś tak mąci w głowie i zapominam że przed
chwilą coś zrobiłam, albo co gorsze zapominam żeby coś zrobić. A potem jak to
kobieta analizuję i przeżywam i zganiam, jaka to ja niedobra i Fe i czemu ja
tak mam i że mi źle i takie tam. No istny PMS! Tylko, że ja karmię i PMS mnie
nie dotyczy (chociaż jeden plus). A potem tak siadam i sobie myślę, że ja
głupia jestem, że co ja narzekam. Że ktoś powie WARIATKA tu pisze, że tak
fajnie i cacy, a teraz raptem nie? No nie moi Mili Państwo, bo teraz mnie jakiś
takie dołeczek złapał. Chyba ta KOPARKA MARKA, co na okrągło syn każe czytać,
prześladuje bo i tam dół i tu dół… ale ja mam motto i trzymam się go kurczowo,
oj trzymam, bo sądzę i twierdzę zawsze, że zawsze po burzy słońce wychodzi i
wyj[i]dzie
i teraz. Tylko tak opornie mu to idzie… Pozostając w temacie smęcenia, i tak chaotycznie
nieco zgłębiając temat, to już nawet karteczek mi braknie. Bo ja kurde uważam,
że TYLE trzeba kupić i załatwić. I ja chcę już! Jak dziecko… tupię nogą i chcę
teraz natychmiast. I co gorsza! Zgrozo! Ja planuję sobie, a przy dziecku to
wiecie jak jest? Jak zaplanuje się cokolwiek to bank wszystko legnie w gruzach
i na odwrót będzie. Na bank! Nie ma szansy żeby tak sobie zaplanować i poszło
elegancko. Nieeeee. No way! Musi być wszystko inaczej. A potem złość, bo jak to
tak? A tak to. I głupia ja po co planuję? Ajjjj wiosno, wiosno rozkręć się maksa
to może pomożesz.
Co by tak
zupełnie nie było źle, hmmmm, to zdjęcia pozytywne syna mego. Taki mały zrzut z
telefonu. Bo nawet aparatu w ręku mi się trzymać nie chce. Pfffff…
Mnie też zdarzają się takie gorsze dni.. ale myślę, że są one po to by docenić te lepsze ;) W końcu nie można się non stop uśmiechać jak głupi do sera!
OdpowiedzUsuńCo do planowania - nie znoszę! Jestem w tym kiepska i gdy mi nie wychodzi dół murowany..
Teraz o Ksawim :) Jest meeega! Cudny kociak i te Jego wspaniałe uśmieszki :) Usnął tak na krześle? U nas to NIE-MO-ŻLI-WE :O
Pozdrowionka
Tak usnął :) przy przedostatniej łyżeczce owoców ;)
UsuńJa mam problem bo wszystko planuję.
Nie Ty pierwsza i ostatnia, każda ma ciężkie dni, więc głowa do góry!;) dołek minie. Zauważyłam, że im chcę więcej zrobić robię mniej. Mój sposób na nadgonienie pracy to sen Aleksa. Zawsze chodzimy na dwór po spaniu, a jak wracamy to znów śpi. Nie frustruje się siedząc w domu i niby zabawą, a niby sprzątaniem. Gdy on zasypia ja nadganiam ;-) potem znów zabawa ;-)
OdpowiedzUsuńA synek cudowny!
Madzia masz rację z tym że im więcej tym mniej. Tylko zawsze jest coś do zrobienia i zawsze jest więcej ;)
UsuńKażdy z nas, zwłaszcza my matki, mamy takie dni, że chciałybyśmy uciec na koniec świata...ale gdy uda nam się znaleźć tę chwilę spokoju...zaczynamy czuć się nieswojo...zaczyna nam brakować tego domowego zgiełku...głowa do góry :D
OdpowiedzUsuńParadoks co nie??? :) alllle musi być dobrze. I jest tak w sumie.
UsuńJa też taka jestem, że wszystko chcę planować, kontrolować, a niestety przy dziecku trzeba się zmienić, tylko jak temu podołać??
OdpowiedzUsuńjak znajdziesz przepis daj znać ;)
Usuńwspaniałe fotki,
OdpowiedzUsuńco do planowania cóż muszę przyznać że staram się tego nie robić,
ostatnio za dużo moich planów legło w gruzach głównie przez choroby, dlatego odpuszczam
żyję chwilą ( w niedosłownym znaczeniu tego słowa)
buźka :*
ja już też się nauczyłam - nie planować! zobaczymy jak długo wytrzymam :)
UsuńO jaki kotecek słodziutki :)
OdpowiedzUsuńZapraszamy do nas http://zosinkowo.blogspot.com
i oczywiście zostajemy u Ciebie :)
dzięki napewno wpadniemy do Was!
UsuńKochana po zdjęciach absolutnie nie widać dołka ...są takie energetyczne i pozytywne że tylko góry przenosić ...Myślę że to tylko przesilenie wiosenne ..wyjdzie słońce będzie radość!! a może odrobinę sportu ?? endorfiny ..te sprawy :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńZ tym sportem to myślę że dobra sprawa tylko póki co nie ma szansy - za dużo zajęć :)
Usuń