.post img {max-width:100% !important}

piątek, 16 maja 2014

Mój flesz - macierzyństwo



Dzisiaj nieco inaczej, bo o mnie. A raczej o tym, co macierzyństwo robi z ludźmi, tudzież z kobietami, a bardziej szczegółowo ze mną. Bo robi i zmienia. Bez dwóch zdań. Odkąd stałam się mamą wiele się we mnie zmieniło, co dostrzegam sama ja. Podejrzewam, że ludzie, którzy mnie znali wcześniej też to widzą, może nawet jeszcze bardziej. Na lepsze? Na gorsze? Nie wiem.

Z pewnością nabrałam ogromnego dystansu do siebie i świata. Już nie patrzę przez pryzmat JA tylko MY. Czyli Nasza Rodzina. A w szczególności On, czyli mój Syn. To wokół niego kręci się świat, a nie wokół mnie, przez co mniej się przejmuję sobą i jakimiś drobiazgami, które kiedyś miały dla mnie ogromne znaczenie. Teraz są, bo są lub wcale ich nie ma dla mnie.
Dojrzałam. Dojrzałam mentalnie, nie mówiąc już o metryczce i tych kilku zmarszczkach (tak tak zmarszczkach), które pojawiły się na mej twarzy. Wiem już bardziej niż kiedyś czego chcę. Co chcę robić, jak pokierować swoim życiem, co jest dla mnie ważne, mniej ważne czy arcyważne. Wiem już czego oczekuję od ludzi, od siebie. Wiem już czego naprawdę nie toleruję, a co sprawia mi frajdę. Wiem już jaka ja jestem. Dziwne co nie? A jednak. Trochę wcześniej krążyłam po orbicie, a raczej orbitach bez celu. Raz jedna, raz druga. Teraz wiem jaka jest moja planeta i co chcę aby w niej i na niej było.
Macierzyństwo pozwoliło mi zajrzeć w siebie i się określić. Myślę, że nie mogę jeszcze spocząć na lurach, bo przeróżne czynniki życiowe jeszcze nie raz zweryfikują to kim jestem, aczkolwiek jestem na dobrej drodze, aby powiedzieć, że jestem kim jestem i lubię siebie za to jaka jestem. Polubiłam siebie. Elizę jaką jestem obecnie. Polubiłam siebie jako siebie, lecz także jako matkę, jako żonę. Bo dzięki tej mieszance jaką jest samoakceptacja i dystans prościej mi się żyje. Może mam po prostu cel? Jasny i konkretny? Nie wiem. Jednak podoba mi się się ten stan.
Określiłam też mój styl. W końcu Styl, który teraz zagościł w naszym domu. Styl, który pokazuję na sobie. To jest to w co obecnie lubię się ubierać, jak lubię się malować, jakie mam kolory ścian, jak wygląda nasza łazienka, jak ubieram Ksawcia, etc. To jest coś, co mi bardzo odpowiada i co pozwala mi cieszyć się gdy wchodzę do domu czy spoglądam w lustro. To jest coś co zrodziło się w mojej głowie i przelewam to wciąż na naszą rodzinną rzeczywistość.
Myślę, że macierzyństwo też mnie wyluzowało. Skakanie na placu zabaw za Ksawulem, wspólne zabawy i wygłupy wszędzie, różnorakie pomysły. To mi pozwoliło poczuć się nie raz znowu dzieckiem i wyluzować się totalnie. Nie patrzeć na to co ludzie powiedzą i jak to wygląda. Być tu i teraz razem i ze sobą. Bawić się i śmiać i czuć, że życie zatrzymało się dla nas w miejscu.
Organizacja czasu i życia. Uważam, że doba powinna mieć spokojnie 48 h przy czym organizm nie powinien wymagać ode mnie snu dłuższego niż 2 h. Wtedy spokojnie bym się wyrabiała ze wszystkim. Jednak taki scenariusz kwitnie w mojej głowie i wiem, że przenigdy się nie ziści. Nic to. I tak jakoś udaje mi się znaleźć czas i tak go sobie zagospodarować (z różnym skutkiem, ale ciiiiii) żeby mniej więcej wszystko poogarniać. Jednak tak jak niedawno pisałam, staram się nie planować zbytnio wszystkiego lub przynajmniej nie przejmować się gdy moje plany lecą na łeb na szyję, bo wiem już, że przy dziecku różnie bywa i nie zawsze się udaje wszystko zrobić tak jak się chce.
Macierzyństwo także pozwala mi ustalać priorytety. Kiedyś życie się toczyło. Były plany, były marzenia, było dziś i jutro. Tylko to jakoś tak sobie było. A teraz wiem, co jest najważniejsze w hierarchii i przede wszystkim KTO. Codziennie ta wiedza mi się przydaje. I wcale nie prawda, że mając dziecko nic nie można. Można i to więcej. Tylko czasem inaczej. Odkąd Ksawery jest z nami mam wrażenie, że aktywniej spędzamy każdy dzień, a już napewno weekendy. Chce nam się odkrywać przed nim nowe miejsca, pokazywać mu świat i ludzi. Bo to kiedyś zaprocentuje.

Rola matki jest trudna i zagmatwana, piękna i pełna sukcesów. Jest też motorem, który napędza życie, pozwala się zmieniać i odkrywać świat na nowo. Mi ta rola przypadła do gustu i jestem wdzięczna losowi za nią.



















28 komentarzy:

  1. I ja stałam się bardziej aktywna po urodzeniu Mai. Kiedyś często zdarzało nam się spędzać weekendy na 'nicnierobieniu', teraz nie ma o tym mowy. Zawsze staram się coś wymyślić :)
    Fajnie być mamą! :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie my też czasem przeleżeliśmy weekendy. Teraz jak o tym myślę, to jest to dla mnie abstrakcja totalna :)

      Usuń
  2. Slodziak!!!! a jaki odważny! Mój Franek w życiu sam by nie wszedł do "kuleczek";))0

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki :) czasem mu się wręcz nieśmiertelność włącza więc latam za nim wszędzie :)

      Usuń
  3. Ślicznie napisane...dziecko powoduje że na wszystko patrzymy inaczej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie, zupełnie inny punkt widzenia niż kiedyś :)

      Usuń
  4. pięknie, samo sedno i esencja macierzyństwa;-) ściskam Was;**

    OdpowiedzUsuń
  5. Dziecko zmienia punkt widzenia. Ja z długością doby też się zmagam i póki co przegrywam...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To życzę wygranej, każdej z nas która ma ten problem.

      Usuń
  6. Pięknie napisane. Mogę się i ja podpisać pod tym postem rękami i nogami.

    OdpowiedzUsuń
  7. U mnie Eli dokładnie taka sama refleksja. I ja podpisuję się pod tym obiema rękami :) Pięknie to ujęłaś.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) bardzo mi to skrzydeł dodaje gdy wiem że ktoś czuje podobnie :)

      Usuń
  8. Fajne zdjęcia. Ile macierzyństwo zmienia w człowieku to szok, można wymieniać w nieskończoność. Część rzeczy się traci, ale większą zyskuje. :-) Pozdrawiam (jesteś z Z***k - tak kojarzę z google plus, ja też, kto wie, może jesteśmy sąsiadkami? :p)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojjjj faktycznie można byłoby wymieniać ciągle :)
      Tak z Ząbek jestem :) nono może się czasem mijamy nawet? ;)

      Usuń
    2. No to moze wspolny spacer jak sie poprawi pogoda? :-)

      Usuń
  9. Eli czytałam do snu teraz może mi się przyśni coś miłego bo jakoś tak fajnie mi się zrobiło i moje myśli do kupy zgarnęłam. Masz rację te nasze codzienne zmagania mają cel i zmieniają nas. U mnie to DUŻA zmiana trybu życia. Kocham każdy dzień spędzony z Oli :). Zdjątka cudne oby więcej takich spotkań.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie. Każdy dzień z dzieckiem jest inny i wyjątkowy :) na następne spotkanie muszę wziąć aparat :) koniecznie!

      Usuń
  10. Tak to jest, że macierzyństwo wprowadza nas na wyższy level :) Dla mnie też było to całkowite przewartościowanie i na pewno zmieniałam się, inaczej zaczęłam patrzeć na niektóre rzeczy, dojrzałam.. I to właśnie jest takie piękne w byciu mamą :) Buziaki ogromne dla Was :0
    Marysia

    OdpowiedzUsuń
  11. pięknie to ujęłaś,
    pojawienie się dziecka to wielka zmiana w życiu każdego człowieka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      Zmiana ogromna, zaskakująca lecz wspaniała ;)

      Usuń
  12. Nominowałam Cię do Liebster Blog Awards :-)
    http://marny-puch.blogspot.com/2014/05/liebster-blog-awards.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! Już brałam udział więc nie wiem czy mogę drugi raz?

      Usuń

Będzie mi bardzo miło jeśli pozostawisz po sobie komentarz.