.post img {max-width:100% !important}

wtorek, 19 sierpnia 2014

Powracając...




Po co założyłam ten blog? Jakie były moje założenia? Chciałam żeby Ksawi kiedyś usiadł, pooglądał zdjęcia i poczytał. Coś w formie pamiętnika pisanego dla NIEGO. O tym co czuję, jaki jest na danym etapie, co już potrafi, a z czym się zmagamy. Chciałam opisywać coś, co z pewnością za jakiś czas zostanie zapomniane, jednak ślad po tym zostanie. Bo będą słowa i zdjęcia. Gdzieś po drodze troszkę chyba się zagubiłam, zmieniłam drogę, zaczęłam kierować się sugestiami i oczekiwaniami. 

Po co? 
Dlaczego? 
Nie wiem. 
Po prostu. 

Chcę jednak wrócić do pierwotnego zamysłu i skupić się na tym co chcę przekazać Naszemu Synkowi i co chcę, żeby wiedział kiedyś. Sama jestem ciekawa jak to było jak ja byłam mała, jaka byłam, co lubiłam jeść, jak się bawić, jak się zachowywałam w różnych sytuacjach, co malowała/rysowałam/wyklejałam, kogo lubiłam, a kogo się bałam. 

Są takie wspomnienia moje czy moich rodziców i Olci i czasem wspominamy jak to było kiedyś. Lubię słuchać tych historii i wracać do tego, bo dzieciństwo jest ważne, moje wspomnienia są fajne i piękne. Mama nadal ma Nasze laurki, koślawe rysunki Świętych Mikołajów i choinek z bombkami. Mojego imienia które pisałam tak, że wywołuje uśmiech na twarzy. Laurki na Dzień Mamy i Taty, życzenia świąteczne, które tworzone były przez dziecko. Lubię słuchać, że gaduła byłam jak nie wiem co, na targu zbierałam prezenty do wózka, bo Nicpoń był ze mnie. Sama pamiętam jak do Babci jeździłam i w szpilkach cioci kochałam chodzić chociaż za duże były. I morele spod domu wyjadałam te co spadły, leniwie spacerując latem po ogródku Babci. Sukienkę pamiętam moją i Vansy kupione. Na trzepaku pól dnia siedziałam w wakacje i wciąż kolana obdarte były. Kanapki Mama nam znosił latem pod blok, bo szkoda było czasu na jedzenie. Zabawką była zjeżdżalnia robiona z deski do prasowania, czy guziki mamy. Bawiłam się chętnie w „coś w pobliżu, coś w pobliżu na literę…” czy też układałam zdania ze słów podanych przez mamę. Grzybobrania to była konieczność, jesienią po lesie chodziliśmy z kanapkami w koszyku. Latem jeździliśmy do Janikowa czy na Długowolę nad wodę. Zimą sanki i łyżwy. Pamiętam psa Kacperka Naszego co diabelski miał charakter, chociaż jamnikowaty był to zwierz. Pamiętam, że będąc już duża chciałam żeby mama nosiła mnie jak Dzidzię na rękach. Wiele wspomnień mam. Pięknych. Wiele jednak wspomnień mają moi Bliscy, chociaż pewnie wiele umknęło gdzieś wśród codziennych spraw. 

Dlatego chcę to zapisać i zapamiętać wiele. 

Kiedyś chcę, żeby w Naszym życiu był jeszcze jeden Skarb. I dla Dzieci chcę, żeby te wspomnienia żyły i były. Na zawsze zapisane i zapamiętane. Chcę wiedzieć kiedy wyszedł pierwszy ząbek, był pierwszy uśmiech i pierwsze kroczki stawiane. Chcę wiedzieć i pamiętać, jaka była ukochana zabawka. Chcę pamiętać, że w tym momencie Ksawi kocha ciuchcie i motory. Uwielbia Miziać szklanego kotka z parapetu w sypialni, a gdy się budzi od razu woła Smerfa. Chcę pamiętać, że najpiękniej udaje konika, a śmiesznie pokazuje jak szczeka piesek. Że ma 12 zębów, a trójki już wychodzą, przez co noce są słabe często. Że teraz zaczyna pić mleko krowie, a za tydzień zaczyna żłobek. Nie lubi jeździć samochodem chyba, że puścimy mu bajki lub jak wczoraj ma frytki w ręce. Uwielbia karmić ptaszki i kaczki. Na każdym spacerze jak tylko widzi kaczuchy od razu leci do wózka po swoje paluszki, żeby dać ptaszkom jeść. Smerfa uwielbia, całuje, przytula chociaż jest to uczucie jednostronne. Przybija piątki i tak słodko przesyła całuski. Sam wyrzuca śmieci do śmietnika, kocha się kąpać i kokosić na łóżku. Na placu zabaw zawsze stawia babki z piasku a z Tatą musi się bujać co najmniej 30 min. Ze zjeżdżalni chętnie zjeżdża, a podczas zabawy woła DU na ptaki które lecą po niebie. Wcina wszystko praktycznie, chociaż ma swoje ulubione potrawy i smaki. Jest bardzo uśmiechnięty, pogodny i ufny. W nocy śpi odkryty, koniecznie z gołymi stopkami. Lubi jeść lody. Pije tylko wodę. Uwielbia zabawę w berka po domu. 

Chcę pisać co czuję, jak bardzo go kocham, co jest w sumie oczywiste, jednak chcę żeby zawsze to wiedział. I mówię mu to chyba sto razy na dzień i będę mówić i dwieście. Bo tak czuję i chcę żeby to wiedział. 












































10 komentarzy:

  1. No i cudnie! Mam podobne założenia, co do pisania bloga :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Słodziak, ja miałam podobny cel, tylko gdy mi się to znudzi wydrukuje to w formie trzech książek i włożę chlopcom do ich kuferków pamiątkowych :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziecko mega szczęśliwe :)
    Gratuluję pomysłu świetny prezent dla Młodego. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Odpowiedzi
    1. Dziękujęmy :) Was podglądam na bieżąco ;)))

      Usuń
  5. Ogólnie to jest ryzyko, że za x lat blogger przestanie istnieć. :-) Dlatego warto też przelewać wszystko na papier jednocześnie z blogiem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fakt. Obecnie nic nie trwa wiecznie i nie jest stabilne.

      Usuń

Będzie mi bardzo miło jeśli pozostawisz po sobie komentarz.