Zdjęcia pochodzą z meczu gwiazdy TVN vs. TVP na którym
byliśmy z przyjaciółmi, jak również spaceru po parku Bródnowskim w towarzystwie
uroczego Kostka i Jego Rodziców. Niestety z przyczyn ode mnie niezależnych
(czyt. słabe wieczory i noce Ksawiego) nie miałam czasu skupić się na tym i
opisać obydwu „wydarzeń” :) Chyba emocje, zęby, skoki, koszmary i wszystko co najgorsze, skumulowało się w
tym małym wielkim ciałku mojego synka i wybucha tuż po zmroku.
Pierwszy cały, „normalny”
tydzień żłobkowy za nami. Moje wrażenia. GENERALNIE spoko. Obyło się bez
większych scen rozpaczy, płaczu i spazmów. Rozstania były, a i owszem, bolesne
dla dwóch stron, jednak w najgorszym przypadku nie chciał Ksawery puścić mojej
lub Dominika szyi. Po weekendzie było nieco gorzej, bo był płacz, ale z tego co
mi przekazano szybko ustał. Nadal przekonuję moje wewnętrzne JA, że żłobek jest
fajny, bo są dzieci, bo są różne zabawy, bo nauczy się wielu ciekawych rzeczy,
z pewnością będzie się super rozwijał, społecznie, intelektualnie i w ogóle.
Nadal staram się sobie tłumaczyć, że wiedziałam przecież, że początki będą
trudne, a i tak są łagodne. Nadal staram się sobie tłumaczyć także, że w końcu
już nie jest z Babcią czy Dziadkiem w domku, że nikt nie skupia się tylko na
nim, bo są inne dzieci, a to nie jest żadna prawdziwa ciocia która go kocha,
ale krzywda mu się nie dzieje, wiele dzieci chodzi do żłobka i jest z nimi
wszystko dobrze (na przykład ja – chodziłam do żłobka i jaka porządna kobitka
ze mnie wyrosła ;)). Nadal… No także tego. Nadal sobie to tłumaczę.
A i owszem.
A co!
Tyle tylko, że moje serce nieco odpycha te tłumaczenia i funkcjonuje
zgoła inaczej. Ono troszkę płacze każdego dnia gdy odprowadzam Ksawcia do
żłobka i wtedy kiedy go odbieram. Gdy wieczorem nie chce mnie wypuścić z objęć
i gdy płacze w nocy. Bo sobie myślę „a może mu tam źle?”, „może za wcześnie na
takie miejsce dla niego?”, „może to zachowanie przez to, że nie radzi sobie z
emocjami?”. I boli mnie to i nie wiem co robić. Postanowiłam wrócić do pracy. I
tak też uczyniłam. W momencie gdy były Babcie i Dziadek, jakoś tak prościej
było w sumie mi na sercu. Bo wiedziałam, że jak zapłacze wezmą go w ramiona i
wycałują jego szyjkę. Jak będzie chciał zjeść o 10, a nie o 9:30 to zje wtedy
kiedy chce. Jak będzie śpiący już o 11:00 to ululają go do snu, a nie każą
czekać na godz. 12:00 żeby wszystkie dzieci poszły spać. I wszystko jakoś tak
inaczej. Wkurza mnie bardzo w żłobku menu. Bardzo. Jakoś tak nie skupiłam się
wcześniej na tej kwestii, gdyż wyszłam z założenia, że w takiej placówce wiedzą
co robią. Nie dadzą dziecku jedzenia, które będzie nie do końca odpowiednie wg
mnie dla niego. Jednak myliłam się. Połączenie ogórka kiszonego, cebuli, jabłka
i jogurtu naturalnego w jednym, szokuje. Zwłaszcza dla dziecka 16 miesięcznego.
Sałatka z cykorii i mandarynek także. Dla starszego dziecka pewnie super. Dla
niego przegięcie. Potem bączki męczą, skóra zsypana, a ja zachodzę w głowę od
czego. Bo zjada już wszystko co nie? I staram się myśleć, że zapewne w każdym
żłobku coś jest nie tak. Bo tu patrzyłam przez pryzmat cioć, co są kochane. I
nie wątpię. Tyle tylko, że rozum rozumie, a serce jakoś tak pęka i krzyczy, że
chyba mu tam źle… Bo ja matka jestem i muszę tak psioczyć, bo jak nie o niego
się martwić to o kogo? Tłumaczę sobie, wszystkie plusy w głowie są, minusy też,
ale poprawkę biorę, że nie ma najbardziej idealnego rozwiązania.
Nie chcę być
matką-wariatką co schizuje i trzęsie portkami i wychować chce maminsynka. Nie
bo nie. Ale przecież toż to moje maleństwo jest jeszcze… Dylematy straszne,
czas również. Każde złe zachowanie jego podciągam do ŻŁOBKA. Na pewno tam się
tego nauczył, a taki nie był. Płacze? Na pewno to emocje, przez to, że smutny.
Pluje? Kto go TAM tego nauczył. Wyluzować muszę. I wyluzuję na pewno. Tylko nie
dziś i nie jutro…. Po 18 stce? Chyba też nie. Pewnie kiedyś. Pewnie…
Dzielini jesteście! Trzymam za Was kciuki.
OdpowiedzUsuńWąsata koszulka Ksawiego rewelacyjna :-)
Będzie dobrze jeszcze trochę i malutki będzie z wielkim uśmiechem biegł do nowych kolegów i koleżanek :-)
OdpowiedzUsuńŚliczne zdjęcia, tak to bywa, ale trzeba się przyzwyczaić niestety, w końcu nie będziemy tych naszych chłopców trzymać ciągle przy sobie... (chociaż nie mam nic przeciwko)
OdpowiedzUsuń