Wstrętne choróbsko się czepiło Ksawcia. Najpierw gorączka i
katar, potem przerwa – lekki katar, a teraz kaszel, chrypa. Zaczyna się
żłobkowa rzeczywistość – chodzenie w kratkę. Trzeba przetrwać.
Podsumowując ostatni czas – Ksawi rośnie. Nie to, że wagowo,
bo ta stoi w miejscu, ale wystrzelił Nam w górę! Widać to tak o, ludzie mówią
no i miarka na ścianie nie kłamie. Przez to czeka nas szał zakupów
jesienno-zimowych. W żłobku radzi sobie super i jestem już spokojniejsza i
bardziej przekonana, że to dobra decyzja. Po pierwsze – zaczął więcej hmmm
mówić. Niektórych rzeczy nie umie powtórzyć, ale naprawdę stara się coś łapać
po swojemu. Nawet Ciocia w żłobku to stwierdziła, co znaczy, że wyluzował się
tam i pokazuje prawdziwe JA. Swoją drogą, akurat na czas pójścia do żłobka
Ksawiemu zaczęły wyłazić trójki. Nie było to dobre połączenie… Ba! Rzekłabym
MIESZANKA IŚCIE WYBUCHOWA!!! Faktycznie jest lepiej, gdyż mamy wszystkie kły! Dzięki czemu, Ksawcio JEDYNIE pokazuje pazurki związane z jego charakterkiem,
czyli uporem, chęcią robienia czegoś SAMEMU, niecierpliwością. Ma też zalety
naturalnie. Bardzo jest uśmiechnięty kiedy tylko nic go nie męczy. Chce
pomagać, uczy się szybko i naprawdę jestem dumna z Niego. Wracając do żłobka to
jestem zadowolona, że mają różne zajęcia. Ostatnio robili przetwory! Mój syn
też ;) przypomnę – ma prawie 17 miesięcy. Tarł jabłko i wkładał do słoiczka. Uczą się
kształtów, wychodzą na dwór, mają zajęcia plastyczne, będą akademie i różne
atrakcje. Jest mi łatwiej tym bardziej, gdy po tygodniowej chorobie wrócił do
żłobka i nie było problemu z zostaniem. Oby tak dalej.
Zdjęcia ze spaceru w parku Szczęśliwickim. Widać jesień… z
jednej strony jest to taki spokojny czas, a z drugiej dopada ogólne osłabienie.
Na zdjęciach znajomi i moja Siostra z Szwagrem. Ksawi z mojego synulka,
widzącego tylko Mamę, zmienił się w Malucha, który chętnie wybiera sobie
zamiennik. Tu w postaci Cioci Oli :) wszędzie z ciocią, ciocia mogła tylko prowadzić
wózek, nosić na rękach i była cacy.
Super, że żłobkowa przygoda się podoba :-) przyznam po cichu, że mimo oczywistego strachu, który gdzieś tam się we mnie chowa, też powoli nie mogę się doczekać, kiedy Maja pójdzie do przedszkola..
OdpowiedzUsuńU mnie strachu nie było tak w sumie dopóki nie poszedł do żłobka. Początki były jak dla mnie baaaaardzo trudne i niespodziewałam się, że tak to w rzeczywistości będzie. Jednak najgorsze chyba za nami, a ja coraz mocniej cieszę się, że tam chodzi.
UsuńŚliczne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńEli śliczne zdjątka. Już w środę Oliwcia dołączy do grupy żłobkowej mam nadzieję, że będą razem gotować, malować itd. Jestem pełna niepokoju ale po przeczytaniu Twojego bloga jestem troszkę spokojniejsza. Do miłego.
OdpowiedzUsuńBędzie dobrze Ewcia. Nie ukrywam, zresztą wiesz to, że początki były trudne i bolesne. Jednak teraz widzę jak szybko Ksawi się uczy i w sumie szybko się przekonał do nowego miejsca. Będzie dobrze :) Oliwka jest dzielna po Mamusi i z pewnością szybko się przestawi :*
Usuń