.post img {max-width:100% !important}

sobota, 27 września 2014

Kasztany




Wstrętne choróbsko się czepiło Ksawcia. Najpierw gorączka i katar, potem przerwa – lekki katar, a teraz kaszel, chrypa. Zaczyna się żłobkowa rzeczywistość – chodzenie w kratkę. Trzeba przetrwać.
Podsumowując ostatni czas – Ksawi rośnie. Nie to, że wagowo, bo ta stoi w miejscu, ale wystrzelił Nam w górę! Widać to tak o, ludzie mówią no i miarka na ścianie nie kłamie. Przez to czeka nas szał zakupów jesienno-zimowych. W żłobku radzi sobie super i jestem już spokojniejsza i bardziej przekonana, że to dobra decyzja. Po pierwsze – zaczął więcej hmmm mówić. Niektórych rzeczy nie umie powtórzyć, ale naprawdę stara się coś łapać po swojemu. Nawet Ciocia w żłobku to stwierdziła, co znaczy, że wyluzował się tam i pokazuje prawdziwe JA. Swoją drogą, akurat na czas pójścia do żłobka Ksawiemu zaczęły wyłazić trójki. Nie było to dobre połączenie… Ba! Rzekłabym MIESZANKA IŚCIE WYBUCHOWA!!! Faktycznie jest lepiej, gdyż mamy wszystkie kły! Dzięki czemu, Ksawcio JEDYNIE pokazuje pazurki związane z jego charakterkiem, czyli uporem, chęcią robienia czegoś SAMEMU, niecierpliwością. Ma też zalety naturalnie. Bardzo jest uśmiechnięty kiedy tylko nic go nie męczy. Chce pomagać, uczy się szybko i naprawdę jestem dumna z Niego. Wracając do żłobka to jestem zadowolona, że mają różne zajęcia. Ostatnio robili przetwory! Mój syn też ;) przypomnę – ma prawie 17 miesięcy. Tarł jabłko i wkładał do słoiczka. Uczą się kształtów, wychodzą na dwór, mają zajęcia plastyczne, będą akademie i różne atrakcje. Jest mi łatwiej tym bardziej, gdy po tygodniowej chorobie wrócił do żłobka i nie było problemu z zostaniem. Oby tak dalej.

Zdjęcia ze spaceru w parku Szczęśliwickim. Widać jesień… z jednej strony jest to taki spokojny czas, a z drugiej dopada ogólne osłabienie. Na zdjęciach znajomi i moja Siostra z Szwagrem. Ksawi z mojego synulka, widzącego tylko Mamę, zmienił się w Malucha, który chętnie wybiera sobie zamiennik. Tu w postaci Cioci Oli :) wszędzie z ciocią, ciocia mogła tylko prowadzić wózek, nosić na rękach i była cacy.

















6 komentarzy:

  1. Super, że żłobkowa przygoda się podoba :-) przyznam po cichu, że mimo oczywistego strachu, który gdzieś tam się we mnie chowa, też powoli nie mogę się doczekać, kiedy Maja pójdzie do przedszkola..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie strachu nie było tak w sumie dopóki nie poszedł do żłobka. Początki były jak dla mnie baaaaardzo trudne i niespodziewałam się, że tak to w rzeczywistości będzie. Jednak najgorsze chyba za nami, a ja coraz mocniej cieszę się, że tam chodzi.

      Usuń
  2. Eli śliczne zdjątka. Już w środę Oliwcia dołączy do grupy żłobkowej mam nadzieję, że będą razem gotować, malować itd. Jestem pełna niepokoju ale po przeczytaniu Twojego bloga jestem troszkę spokojniejsza. Do miłego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Będzie dobrze Ewcia. Nie ukrywam, zresztą wiesz to, że początki były trudne i bolesne. Jednak teraz widzę jak szybko Ksawi się uczy i w sumie szybko się przekonał do nowego miejsca. Będzie dobrze :) Oliwka jest dzielna po Mamusi i z pewnością szybko się przestawi :*

      Usuń

Będzie mi bardzo miło jeśli pozostawisz po sobie komentarz.