.post img {max-width:100% !important}

sobota, 1 listopada 2014

I love YoU




Nie jest niczym odkrywczym stwierdzenie, że miłość do dziecka jest wyjątkowa, niepowtarzalna, najsilniejsza, mogąca przezwyciężyć wszystko. To jasne. Jednak dopóki się tego nie doświadczy, nie jest się w stanie wyobrazić sobie nawet, że to jest TAKA miłość. Wiedziałam, zanim Ksawi pojawił się na świecie, że dziecko się kocha. Tylko to jak bardzo z dnia na dzień ta miłość rośnie – nie wiedziałam. Każdy Jego uśmiech, łezka, słowo, centymetr Jego ciałka, włos, grymas, gest… kocham najmocniej w świecie. Uśmiech Ksawcia jest w stanie złagodzić każdą moją największą złość i sprawić, że zapominam o wszystkich problemach, smutkach, złych chwilach, bo liczy się tylko ON tu i teraz i na zawsze. Uwielbiam Jego całuski i jego NIE gdy proszę o nie. Uwielbiam jego słowa TU, TOM, TAM, TO… Uwielbiam gdy woła Tato i Tatu. Gdy oglądamy książeczki razem wtuleni i kocham nawet jak w nocy wchodzi na mnie i tak śpi. Jego zapach to najdroższe mi perfumy na świecie które pragnę zamknąć szczelnie w buteleczce i mogłabym je wąchać non stop. Czasem gdy Go obserwuję, czuję motylki w brzuchu i ścisk, bo nie wiedziałam że można tak mocno kochać swoje dziecko. Bywa że jestem zła na Niego i cierpliwości mi brak, ale naprawdę duma z tego jaki On jest i że jest mój jest olbrzymia. Gdy jadę tramwajem do pracy i widzę jakieś dziecko, uśmiecham się do siebie i już chcę wracać do domu, bo tęsknię. Dla Niego mogę góry przenosić. Mam w sobie siłę jakiej nigdy nie miałam. Jednocześnie boję się bardziej i jestem bardziej ostrożna, bo wiem, że każdy mój ruch może nieść za sobą konsekwencje, które wpłyną na naszą rodzinę.


Kiedy pojawia się w domu dziecko, wszystko się zmienia. Jest to czas wyrzeczeń, zmęczenia, obaw, dylematów – nie powiem, że nie… jednak jest to przede wszystkim czas, kiedy wszystko zaczyna kwitnąć, jak wiosną. Gdy człowiek znowu dostrzega rzeczy, o których dawno zapomniał i których dawno nie widział. Doświadcza zupełnie innych emocji, sytuacji, zjawisk. Pojawia się nowy sens życia, znowu czuję się jakbym założyła różowe okulary i to przez nie patrzyła na świat. Bo moje dziecko mi pokazuje, że jest radość z każdego patyka i mrówki spotkanej na drodze. Kiedy ostatnio zauważyliście biedronkę i kamyk? Kiedy ostatnio biegaliście po przychodni w pogoni za muchą? Ja w zeszłym tygodniu. Bo moje dziecko otworzyło mi oczy na nowe / stare perspektywy o których w codziennej gonitwie zapomniałam. 

Teraz spędzanie czasu w domu, nawet gdy Ksawi jest chory, jest piękne i pełne wrażeń. Śmiech, energia, słońce, pomysły, zdziwienie, radość. Mam to dzisiaj, teraz i każdego dnia. Dzięki Tobie Skarbie :*

















3 komentarze:

Będzie mi bardzo miło jeśli pozostawisz po sobie komentarz.