.post img {max-width:100% !important}

środa, 21 sierpnia 2013

Deszczowa piosenka

Od rana leje, ale nam deszcz nie straszny. Folia na wózek, sztormiak i w drogę. Przydałyby się kalosze jeszcze. Wychodzę z założenia, że jesień tuż tuż a pogoda może być różna, więc trzeba się przyzwyczajać do niepogody, co by nie siedzieć w domu non stop. I tak spacerowałam, słuchałam Norah Jones i było mi naprawdę dobrze. Pomijając fakt, że ZMARZŁAM, tak, tak... latem zmarzłam i to porządnie. Rąk nie czułam. Nie spodziewałam się, że skoro wczoraj było prawie 30 stopni, to dzisiaj będzie jakieś 15 :/ nic to. Muszę w sobie wypracować nawyk patrzenia na termometr :) jako, że pogoda kiepska, to i Ksawcio był przez chwilę jakiś nie swój. Co prawda dużo też spał (nie dziwię mu się), ale też były momenty, że sam nie bardzo wiedział o co mu chodzi. Wtedy wymyśliłam, że położę go do siebie na brzuch, ale to też nie było zbyt atrakcyjne dla niego. Ale już zabawa, gdzie go trochę podnosiłam pod paszkami i stroiłam głupie miny - a i owszem. Śmiechu przy tym było i pisków. Naprawdę potrafi tak pisknąć, że aż sam się przestrasza :D a kiedy leżąc na kanapie przerzucił się na brzuch w końcu udało mu się zapanować nad ręką która nie wiedzieć czemu zawsze zostawała pod ciałem. Codziennie jakieś postępy i zmiany. Tak samo w kąpieli - to już nie jest ten Maluszek który leży i delektuje się chwilą. Teraz robi z sypialni basen, bo tyle wody nawylewa się podczas jego wierzgania. Tatuś ma teraz nie lada wyzwanie żeby go utrzymać.

Zawsze piszę o tym jak jest dobrze i cudownie. I jest, ale nie powiem, że nie ma momentów ciężkich. Ostatnio był taki dzień, gdzie jakoś wszystko mnie przerastało. Obowiązki domowe, szkoła, Ksawi, brak czasu dla siebie. Niejednokrotnie nie wyrabiam się, albo nie zrobię czegoś co sobie wcześniej założyłam, że w tym danym dniu wykonam. A co najgorsze, nie jestem w stanie robić wszystkiego tak precyzyjnie jak bym chciała. Bo chcę wyglądać jak człowiek i dbać o siebie. Chcę wyjść na dwa spacery z Ksawciem. Chcę ugotować obiad, posprzątać, poprasować, pouczyć się, popisać pracę mgr, pobawić się z Ksawerym, mieć czas na czytanie książki (tu mnie chyba poniosło ;)). Coś zawsze zrobię, ale wkurza mnie, że nie wszystko, nie zawsze i nie tak jak bym chciała. Ale... w sumie co z tego? Kiedy mi w końcu poczucie winy minie uzmysławiam sobie, że to nie jest najważniejsze. Bo co masz zrobić zaraz zrób... jutro :) po prostu. Teraz moim najważniejszym i najsłodszym obowiązkiem jest Ksawi. Muszę wziąć poprawkę na to, że Nasze życie zmieniło się o 180 stopni. Jednak to naprawdę cudowna zmiana. Bo powtórzę to po raz kolejny - uśmiech dziecka jest w stanie wynagrodzić wszystko.























Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Będzie mi bardzo miło jeśli pozostawisz po sobie komentarz.