.post img {max-width:100% !important}

poniedziałek, 26 sierpnia 2013

Dżdżownica

Weekend, weekend i po weekendzie. Praktycznie cały poza domem. Grodzisk, centrum, starówka, park ujazdowskich, łazienki, zapiecek... Ksawcio taki mały, a już tyle zwiedził :) jednak to to pikuś. Przede wszystkim, powoli, chyba zaczyna się ząbkowanie. Ślini się od dawna, ale to może być skutkiem nadmiernej pracy ślinianek i nie nadążaniem z łykaniem. Pcha do buzi wszystko, ale to też już dłuższy czas. W niedzielę jednak zaczął marudzenie i wpychanie na siłę wszystkiego do buzi. Płacz jakich mało. Kwękanie, jęczenie i wszystko be. A gdy dziąsełka posmarowaliśmy żelem, to za moment był spokój. Zobaczymy czy to to.

Ponadto Nasze Maleństwo ma zadatki na rasową dżdżownicę! Gdy fiknął na brzuch, pierwszy raz podniósł kuper do góry, zaparł się nogami i bziuuuuu do przodu. Fakt faktem nie wiedział co zrobić z rękami, dlatego też po tych akrobacjach wyglądał jak klaun albo jak kto woli świąteczny renifer z czerwonym nosem :) naturalnie nie jest to jeszcze typowe pełzanie i miał tak ten jeden raz, ale powoli, powoli....

Stwierdziłam też, że będzie łamał kobiece serca. Kiedy byliśmy w knajpie ze znajomymi to śmiał się całym sobą do Cioci. Była to odpowiedź na jej rozśmieszanie. Ale! Kiedy tylko patrzył na swoją pięcioletnią koleżankę to już Ona nie musiała go zagadywać - On sam się śmiał do Niej przesłodko. Tak więc pewnie niejedną w sobie rozkocha. No i stwierdzili, że jest wykapany Tatuś, raz że podobny wizualnie to jeszcze dusza towarzystwa :) ja jeszcze dodam do tego opisu podobieństwa, że ma zmienne nastroje ;P

Po takiej przerwie mam co pisać. Stwierdziliśmy też z Miniem, że nawet kiedy on marudzi, jęczy, kwęka to robi to tak słodko, że człowiek ma ochotę go wycałować. Nie powiem, bo czasem już mnie to wkurza. Skoro pieluszka sucha, najedzony jest, brzuszek mięciutki, nie jest mu zimno ani gorąco to o co kaman???? Nie potrafię się jednak na niego denerwować, bo jest po prostu uroczy.

A jeszcze dziś po kąpieli nabrałam powietrza w poliki po czym pacnęłam się dłońmi w nie i odpowiedzią na to był najpiękniejszy dźwięk na świecie - śmiech dziecka. No tak się śmiał, że myślałam, że padnę. Ahhhh kocham tego Naszego Szkraba.

A oto filmik jak elegancko opanował przerzucanie sie na brzuch :)















1 komentarz:

  1. Aaa! Pocieszny jest i już taaki duży, Elizka wyglądasz super!! Witaj w blogowym świecie. ;)Buziaki Hania z GL:)

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi bardzo miło jeśli pozostawisz po sobie komentarz.