Kolejny dzień za nami. Muszę przyznać, że udany chociaż nie wiedzieć czemu czuję się zmęczona. Mam nadzieję, że uda mi się zaliczyć ostatni egzamin na początku września i zamknąć raz na zawsze temat pracy MGR. Trudno jest studiować i zajmować się Bąblem. Zwłaszcza gdy planuję sobie naukę, a tu Ksawi mi skutecznie potrafi pokrzyżować te plany. A niestety o tej porze (czyt. wieczorem) nie jestem w stanie myśleć i przyswajać wiedzę dotyczącą słówek po angielsku typu błona bębenkowa, strzemiączko, nerki czy też paralaksa ruchowa (a jednak coś pamiętam ;)) To jest mój czas na spokojne czytanie, pisanie bloga czy też sen. Swoja drogą to ostatnie jest mi ostatnio najbardziej potrzebne.
Naszym pierwszym razem w ostatnim czasie jest pisk i śmiech, dosłownie chichot który w dniu dzisiejszym spowodował lawinę śmiechu mojego i Dominika. Synek nas zaraził swoim śmiechem, który nastąpił po tym jak mnie (przepraszam za wyrażenie) obrzygał :) bardzo śmieszne, naprawdę. Pisk natomiast następuje na widok samego siebie w lusterku. Czyżby rósł nam mały narcyz..? Oby nie :) ciekawi mnie, co taki Mały człowiek, który jest na tym świecie zaledwie 3,5 miesiąca sobie myśli patrząc na ludzi, na siebie. Czy tak jak w komedii "I kto to mówi" komentuje w myślach wszystko? Czy kiedy gugamy do niego on sobie mówi "co za wariaci"? Nie dowiemy się tego. Fajne jest jednak to, jak już na nas reaguje. Kiedy po przebudzeniu spojrzy na mnie i od razu pojawia się na Jego buźce uśmiech, to cudowna chwila.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Będzie mi bardzo miło jeśli pozostawisz po sobie komentarz.