Po pierwsze coś mnie dziś wkurzyło. Oto częsta sytuacja, gdy
nie jesteśmy w lesie. Idę. Usypiam. Ciiiiiisiam. Staram się. Pajacuję. Marudzi.
Nie chce spać. Oczy lecą. Powoli. Powoli. Śpi…. Aż tu nagle, z daleka, wyłania
się ONA. Zazwyczaj pomarańczowa. Duża. Głośna. Śmierdząca. ŚMIECIARA! I jedzie
wprost na nas. A tu nie ma czasu na tył zwrot. Staje. Wychodzi Pan lub Panowie.
Bierze kolorowy kontener i sruuuuuu. Wszystko co szklane, plastikowe,
śmierdzące leci…. I wuj, że leci, toż to nic – naturalnie. Tylko dziecko mi
budzi! Helołłłłł!!!! To ja staję na głowie, żeby Malutki Malutek słodko sobie
pospał, żeby mu się kraina tęczowa jak najdłużej śniła i co by wstał sobie w
super humorze, a tu e tam. No i nie mogę pretensji mieć. No nie. Bo o co?
Chłopy swoją robotę wykonują. Jakby nie wywozili odpadów, to też bym narzekała.
Ale Panowie. Litości! Niektórzy mogą. Tak. Są tacy „kulwtularni”. Co to nawet
dzień dobry powiedzą i jak widzą Mamuśkę z wózkiem to nawet zwolnią, co by nie
kurzyć i nie hałasować. I chwała im za to. Dziękować. Super. Ale są i tacy, co
są be! Bo mi budzą moje Słonko, wtedy kiedy nie trza. I mają wszystko w nosie.
Niedobre śmieciary….
Turla się. Powoli, ale turla. A dzisiaj jeszcze pompki
zaczął robić. Proste ręce. Kuper w górę. Nogi proste. Na paluszkach. I wtedy albo
hyc do tyłu albo tak o „se” stoi. Skubaniec, no. Faaaajnie się patrzy na te
postępy. A jaka Mamusia dumna! Hihi. Taki dzieciol to śpi sobie. Hmmmm to
znaczy powiedzmy, że śpi. W nocy. Wstaje rano i już coś nowego potrafi. I tak sobie
na legalu. A potem tu na brzuch. Tu na plecy. Tu hyc. Tam hop i jest gdzie
chce. Allllle. Żeby tak kolorowo nie było. To tak dziś sobie hycał i hopał i
nagle pod stołem wylądował. A ja akurat do zmywary wstawiałam. Moment. No
chwileczka. A on tak blisko kabla od (zimnego) żelazka. Matko - blada się
zrobiłam i czym prędzej go zabrałam. Ale noooooo teraz to już trzeba, oj trzeba
uważać. Nie ma to tamto.
Ponadto. Matka ma głupie czasem pomysły. Bo gdzie to dawać
prawie 6-miesięcznemu Szkrabowi jeść samemu? Bo chce. Co to znaczy, że chce. Pffff.
A potem kupa roboty, bo WSZYSTKO jest w tym jedzeniu. Od razu pranko trza było
ogarnąć. Brudas jakich mało. Ale jaki happy J coś za coś.
Ja zawsze pomysłów mam. Tylko czasu i zapału (bo jakiś mam,
ale to raczej słomiany) braknie. No i wpadłam na kolejny pomysł. Znaczy się,
zainspirowała mnie jedna z Pszczółek Naszych. Chcę uszyć maskotkę Ksawulowi.
Generalnie to pewnie pikuś. Tylko raz, że ja dwie lewe ręce mam. Dwa - nie wiem
jak się do tego zabrać. Trzy - nie mam maszyny do szycia. Ale. Może dam radę.
Dlatego uszyję potworka. Bo jak nie wyjdzie to powiem, że taki był plan. No i
nie wiem jakie materiały skompletować. Cóż. Nic to. Na razie chcę i mam w
głowie wzór. A co dalej, to się okaże.
Aaaaa. Bo ja w sumie nie o tym chciałam J
Za rzadko pisze i taki efekt. Bo ja chciałam ku pamięci kilka najulubieńszych i
najśmieszniejszych zabaw przytoczyć. To co tygryski lubią najbardziej i co
sprawia, że uhahany jest ten mój Królewicz od ucha do ucha.
- Lustro. A w nim ON sam. Najlepiej będąc na rąsiach. I jeszcze lepiej gdy wraz z byciem w tum lustrze na buzi jest śmieszna mina.
- Idzie rak, nieborak, jak uszczypnie zrobi znaaaaaak!!!!!!! To musowy punkt w ciągu dnia.
- Gdzie jest brzuszek łakomczuszek? A gdzie Twój pępuszek? I w tym czasie należy kręcić palcem przy pepku.
- Fuuuuuuu czyje nogi tak śmierdzą? Oczywiście nogi w tym czasie, golutkie wąchać ;)
- Całowanie w szyjulkę. A jak zrobi się to w odpowiednim momencie, trzymając w ramionach to ualalalala- bosko!
- Gilgotanie włosami buźki.
- Trzymanie nad głową pieluszki i zrzucanie na twarz.
- I wiele wiele innych.
Im głupsze miny, im dziwniejsze dźwięki, im większe
pajacowanie – tym lepiej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Będzie mi bardzo miło jeśli pozostawisz po sobie komentarz.