Sobota minęła nam na świeżym
powietrzu. Pojechaliśmy do Parku w Powsinie. Już od jakiegoś czasu za mną
chodziło to miejsce. Drzewa, fajne widoki, przestrzeń. Było bardzo fajnie.
Chciałam maksymalnie wykorzystać weekend. Dlaczego? Otóż w poniedziałek
wróciłam do pracy. Po prawie 1,5 rocznej nieobecności, wróciłam.
Jak mi z tym było?
Ciężko. Gdy wyszłam rano z
domu, pomimo tego, że Ksawi został z Babcią, która Go kocha było mi źle i
smutno i już w windzie poleciały pierwsze łzy. Czułam, że nie powinnam, że jest
On taki mały, że jestem złą matką bo powinnam to ja z nim być. Czułam, że
popełniam błąd, że jestem, egoistką, że mogłam jeszcze z nim posiedzieć jakiś
czas. Bo z kim mu będzie lepiej niż z mamą? Przecież On mnie potrzebuje teraz,
natychmiast. Przecież praca nie powinna być ważniejsza. Przecież….
Jak mi z tym teraz?
Jestem już trzeci dzień po
pracy. Wczoraj gdy wróciłam Ksawi bawił się w najlepsze z Babcią i Ciocią Olą.
Nachylił się by mi dać buzi, ale jakoś w nosie miał mój powrót. Przecież
helllooołłłł domofon dzwonił i ON natychmiast musi „Halo Halo” zrobić. W ciągu
dnia dostałam zdjęcie od Oli uhahanego Syna mego. Gdy dzwoniłam, gadał sobie,
nawet rano nie zauważył, że nas nie ma. Był na spacerku. Latał z Dziewczynami
po domu. Nie płakał z tęsknoty. Był Kochany jak co dzień. Ja natomiast wbiłam
się znowu w szpilki i kieckę, elegancko. Wyszłam do ludzi. Zajęłam myśli i ręce
czymś innym niż kupy, zabawki, plac zabaw. Bo rano było ciężko. Bardzo. Lecz
później tu spotkanie, tam spotkanie, tu coś załatwić i dzień zleciał. Nawet
miałam czas się ponudzić! Bo przecież wszystko po takiej nieobecności poblokowane.
I jakoś tak wracając z pracy, jadąc samochodem po pustej trasie, słuchając
muzyki pomyślałam, że obydwoje z Ksawciem jesteśmy gotowi na tą rozłąkę. Że lepiej
teraz niż później. Kiedy On jeszcze nie jest świadomy, że mama wychodzi i wróci
za kilka godzin. To stanie się normą dla niego. We wrześniu pójdzie do dzieci,
które uwielbia. Do nowych zabawek i cioć które wierzę, że będą dobre dla Niego.
Na pewno nie tak Kochane jak Babcie, które wykorzystują swoje urlopy, żeby
wakacje spędzić u dzieci z wnusiem. Jednak z tego co słyszałam tam gdzie Ksawi
idzie do żłobka ciocie są naprawdę fajne.
Jeszcze pewnie kilka dni,
tygodni minie, zanim to tak zupełnie do mnie dotrze. Kiedy będzie to norma. Na
tą chwilę jednak stwierdzam, że nie jest tak źle jak myślałam.
Dzielna mama...Ja mam przerwy juz sporo i chciałabym wrócić, choć mąż twierdzi, że chłopcy mnie potrzebują i oni niewyobrażają sobie domu bez mamy, ale za dwa lata wrócę, muszę...
OdpowiedzUsuńJa wróciłam do pracy jak Myszor miał rok i poszedł do żłobka. Ja to wyrodna dopiero jestem.
OdpowiedzUsuńDoskonale pamiętam mój pierwszy dzień w pracy po macierzyńskim. Non stop na zegarek spoglądałam i wiesz co Ci powiem? Pracuję już prawie rok i to się wcale nie zmienia ;-)
OdpowiedzUsuńKochana, myślę, że powrót do pracy bardzo dobrze Ci zrobi... Odpoczniesz troszkę od obowiązków przy Ksawciu i zdążysz zanim tak zatęsknić, że nawet płaczący nie będzie Ci przeszkadzał. Głowa do góry... Dasz radę, już dajesz!!
OdpowiedzUsuńEhh ciężko mi na razie nawet sobie to wyobrazić:)
OdpowiedzUsuń