Po co założyłam ten blog? Jakie były moje założenia?
Chciałam żeby Ksawi kiedyś usiadł, pooglądał zdjęcia i poczytał. Coś w formie
pamiętnika pisanego dla NIEGO. O tym co czuję, jaki jest na danym etapie, co
już potrafi, a z czym się zmagamy. Chciałam opisywać coś, co z pewnością za
jakiś czas zostanie zapomniane, jednak ślad po tym zostanie. Bo będą słowa i
zdjęcia. Gdzieś po drodze troszkę chyba się zagubiłam, zmieniłam drogę,
zaczęłam kierować się sugestiami i oczekiwaniami.
Po co?
Dlaczego?
Nie wiem.
Po
prostu.
Chcę jednak wrócić do pierwotnego zamysłu i skupić się na tym co chcę
przekazać Naszemu Synkowi i co chcę, żeby wiedział kiedyś. Sama jestem ciekawa
jak to było jak ja byłam mała, jaka byłam, co lubiłam jeść, jak się bawić, jak
się zachowywałam w różnych sytuacjach, co malowała/rysowałam/wyklejałam, kogo
lubiłam, a kogo się bałam.
Są takie wspomnienia moje czy moich rodziców i Olci
i czasem wspominamy jak to było kiedyś. Lubię słuchać tych historii i wracać do
tego, bo dzieciństwo jest ważne, moje wspomnienia są fajne i piękne. Mama nadal
ma Nasze laurki, koślawe rysunki Świętych Mikołajów i choinek z bombkami.
Mojego imienia które pisałam tak, że wywołuje uśmiech na twarzy. Laurki na
Dzień Mamy i Taty, życzenia świąteczne, które tworzone były przez dziecko.
Lubię słuchać, że gaduła byłam jak nie wiem co, na targu zbierałam prezenty do
wózka, bo Nicpoń był ze mnie. Sama pamiętam jak do Babci jeździłam i w
szpilkach cioci kochałam chodzić chociaż za duże były. I morele spod domu
wyjadałam te co spadły, leniwie spacerując latem po ogródku Babci. Sukienkę
pamiętam moją i Vansy kupione. Na trzepaku pól dnia siedziałam w wakacje i
wciąż kolana obdarte były. Kanapki Mama nam znosił latem pod blok, bo szkoda
było czasu na jedzenie. Zabawką była zjeżdżalnia robiona z deski do prasowania,
czy guziki mamy. Bawiłam się chętnie w „coś w pobliżu, coś w pobliżu na
literę…” czy też układałam zdania ze słów podanych przez mamę. Grzybobrania to
była konieczność, jesienią po lesie chodziliśmy z kanapkami w koszyku. Latem
jeździliśmy do Janikowa czy na Długowolę nad wodę. Zimą sanki i łyżwy. Pamiętam
psa Kacperka Naszego co diabelski miał charakter, chociaż jamnikowaty był to
zwierz. Pamiętam, że będąc już duża chciałam żeby mama nosiła mnie jak Dzidzię
na rękach. Wiele wspomnień mam. Pięknych. Wiele jednak wspomnień mają moi
Bliscy, chociaż pewnie wiele umknęło gdzieś wśród codziennych spraw.
Dlatego
chcę to zapisać i zapamiętać wiele.
Kiedyś chcę, żeby w Naszym życiu był
jeszcze jeden Skarb. I dla Dzieci chcę, żeby te wspomnienia żyły i były. Na
zawsze zapisane i zapamiętane. Chcę wiedzieć kiedy wyszedł pierwszy ząbek, był
pierwszy uśmiech i pierwsze kroczki stawiane. Chcę wiedzieć i pamiętać, jaka
była ukochana zabawka. Chcę pamiętać, że w tym momencie Ksawi kocha ciuchcie i
motory. Uwielbia Miziać szklanego kotka z parapetu w sypialni, a gdy się budzi
od razu woła Smerfa. Chcę pamiętać, że najpiękniej udaje konika, a śmiesznie
pokazuje jak szczeka piesek. Że ma 12 zębów, a trójki już wychodzą, przez co
noce są słabe często. Że teraz zaczyna pić mleko krowie, a za tydzień zaczyna
żłobek. Nie lubi jeździć samochodem chyba, że puścimy mu bajki lub jak wczoraj
ma frytki w ręce. Uwielbia karmić ptaszki i kaczki. Na każdym spacerze jak
tylko widzi kaczuchy od razu leci do wózka po swoje paluszki, żeby dać ptaszkom
jeść. Smerfa uwielbia, całuje, przytula chociaż jest to uczucie jednostronne.
Przybija piątki i tak słodko przesyła całuski. Sam wyrzuca śmieci do śmietnika,
kocha się kąpać i kokosić na łóżku. Na placu zabaw zawsze stawia babki z piasku
a z Tatą musi się bujać co najmniej 30 min. Ze zjeżdżalni chętnie zjeżdża, a
podczas zabawy woła DU na ptaki które lecą po niebie. Wcina wszystko
praktycznie, chociaż ma swoje ulubione potrawy i smaki. Jest bardzo
uśmiechnięty, pogodny i ufny. W nocy śpi odkryty, koniecznie z gołymi stopkami.
Lubi jeść lody. Pije tylko wodę. Uwielbia zabawę w berka po domu.
Chcę pisać co
czuję, jak bardzo go kocham, co jest w sumie oczywiste, jednak chcę żeby zawsze
to wiedział. I mówię mu to chyba sto razy na dzień i będę mówić i dwieście. Bo
tak czuję i chcę żeby to wiedział.
No i cudnie! Mam podobne założenia, co do pisania bloga :-)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńSłodziak, ja miałam podobny cel, tylko gdy mi się to znudzi wydrukuje to w formie trzech książek i włożę chlopcom do ich kuferków pamiątkowych :)
OdpowiedzUsuńMyślę że to będzie najfajniejsza lektura ;)
UsuńDziecko mega szczęśliwe :)
OdpowiedzUsuńGratuluję pomysłu świetny prezent dla Młodego. Pozdrawiam
Dziękuję :)
UsuńMiło Was znowu widzieć :)
OdpowiedzUsuńDziękujęmy :) Was podglądam na bieżąco ;)))
UsuńOgólnie to jest ryzyko, że za x lat blogger przestanie istnieć. :-) Dlatego warto też przelewać wszystko na papier jednocześnie z blogiem.
OdpowiedzUsuńFakt. Obecnie nic nie trwa wiecznie i nie jest stabilne.
Usuń