Nie jest niczym odkrywczym stwierdzenie, że miłość do
dziecka jest wyjątkowa, niepowtarzalna, najsilniejsza, mogąca przezwyciężyć
wszystko. To jasne. Jednak dopóki się tego nie doświadczy, nie jest się w
stanie wyobrazić sobie nawet, że to jest TAKA miłość. Wiedziałam, zanim Ksawi
pojawił się na świecie, że dziecko się kocha. Tylko to jak bardzo z dnia na
dzień ta miłość rośnie – nie wiedziałam. Każdy Jego uśmiech, łezka, słowo,
centymetr Jego ciałka, włos, grymas, gest… kocham najmocniej w świecie. Uśmiech
Ksawcia jest w stanie złagodzić każdą moją największą złość i sprawić, że
zapominam o wszystkich problemach, smutkach, złych chwilach, bo liczy się tylko
ON tu i teraz i na zawsze. Uwielbiam Jego całuski i jego NIE gdy proszę o nie.
Uwielbiam jego słowa TU, TOM, TAM, TO… Uwielbiam gdy woła Tato i Tatu. Gdy
oglądamy książeczki razem wtuleni i kocham nawet jak w nocy wchodzi na mnie i
tak śpi. Jego zapach to najdroższe mi perfumy na świecie które pragnę zamknąć
szczelnie w buteleczce i mogłabym je wąchać non stop. Czasem gdy Go obserwuję,
czuję motylki w brzuchu i ścisk, bo nie wiedziałam że można tak mocno kochać
swoje dziecko. Bywa że jestem zła na Niego i cierpliwości mi brak, ale naprawdę
duma z tego jaki On jest i że jest mój jest olbrzymia. Gdy jadę tramwajem do
pracy i widzę jakieś dziecko, uśmiecham się do siebie i już chcę wracać do domu,
bo tęsknię. Dla Niego mogę góry przenosić. Mam w sobie siłę jakiej nigdy nie
miałam. Jednocześnie boję się bardziej i jestem bardziej ostrożna, bo wiem, że
każdy mój ruch może nieść za sobą konsekwencje, które wpłyną na naszą rodzinę.
Kiedy pojawia się w domu dziecko, wszystko się zmienia. Jest
to czas wyrzeczeń, zmęczenia, obaw, dylematów – nie powiem, że nie… jednak jest
to przede wszystkim czas, kiedy wszystko zaczyna kwitnąć, jak wiosną. Gdy
człowiek znowu dostrzega rzeczy, o których dawno zapomniał i których dawno nie
widział. Doświadcza zupełnie innych emocji, sytuacji, zjawisk. Pojawia się nowy
sens życia, znowu czuję się jakbym założyła różowe okulary i to przez nie
patrzyła na świat. Bo moje dziecko mi pokazuje, że jest radość z każdego patyka
i mrówki spotkanej na drodze. Kiedy ostatnio zauważyliście biedronkę i kamyk?
Kiedy ostatnio biegaliście po przychodni w pogoni za muchą? Ja w zeszłym
tygodniu. Bo moje dziecko otworzyło mi oczy na nowe / stare perspektywy o
których w codziennej gonitwie zapomniałam.
Teraz spędzanie czasu w domu, nawet
gdy Ksawi jest chory, jest piękne i pełne wrażeń. Śmiech, energia, słońce,
pomysły, zdziwienie, radość. Mam to dzisiaj, teraz i każdego dnia. Dzięki Tobie
Skarbie :*
Dziecko zmienia całe podejście do życia w coś szczególnego :)
OdpowiedzUsuńSłodziak
Ojjj tak dokładnie.
UsuńDziecko to ogromna radość :)
OdpowiedzUsuń