Sezon chorobowy w pełni. Pozostając w temacie chorób tym
razem napiszę jak sobie radzimy z Ksawciowymi przeziębieniami.
Pamiętam, gdy Ksawi dostał pierwszego katarku jak miał kilka
miesięcy. Wysłałam wówczas męża mego do apteki w środku nocy po maść majerankową
i nasivin bo wyczytałam , że to najlepsze :) przeżywałam ten katar jak nie wiem co! Teraz wiem,
że katar to norma, pojawia się i znika, i gdy tylko zmienia kolor i robi się
gęsty trzeba zacząć działać, bo zaczyna się. Przede wszystkim utrudnia oddychanie,
zwłaszcza w nocy. U Ksawiego często katar idzie w parze z zapaleniem gardła. Profilaktycznie
pije teraz Babciny sok z malin i/lub z pigwy. Zresztą zarażamy się i my, więc
rodzice piją to samo. Poza tym standardowo Wit D to stały punkt dnia i ostatnio
Wit C w kroplach (my mamy Cebion). Na katar rewelacją są kropelki na chusteczce
blisko łóżka w nocy – olbas. Zapach niezły, ale faktycznie jest ulga. Na gardło
psik do gardła Uniben, a na katar woda morska Quixx na zmianę z Mucofluidem. Już
nie raz ten zestaw nam pomógł. Póki co NA SZCZĘŚCIE Ksawi dopiero raz miał
antybiotyk. Jeśli się da, wolę inaczej sobie radzić. Bardzo mi zależy, aby
codziennie był chwilę na dworze, żeby się hartował. To nie to co w zeszłym
roku, gdy czy to śnieg, czy to zawieja, czy deszcz – chodziliśmy z nim na kilkugodzinny
spacer. Teraz takich możliwości nie mamy, aczkolwiek staram się, aby przede
wszystkim w weekend był trochę na dworze.
Niestety chorób się nie uniknie zwłaszcza gdy za oknem takie
coś, co to ni to jesień, ni to zima… Ajjjj już się doczekać wiosny nie mogę i
tych chwil gdy po pracy jest jeszcze jasno i można pobawić się na świeżym
powietrzu….
To trzymam kciuki za wyzdrowienie szybkie :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :) obecnie wszyscy w domu chorzy więc przyda się.
Usuń