Czy mam prawo się
wtrącać? Czy powinnam była tak zareagować? Czy jutro mam drążyć ten temat? Do
rzeczy.
Wracałam ze spaceru
z Ksawciem. Szaro już dosyć, bo to 16:00. Byliśmy prawie pod domem. Idzie
dwójka dzieciaków. Chłopiec i dziewczynka. Z wózkiem. Wokół żadnego dorosłego.
Nagle płacz Dziecka. Dziewczynka wyciąga z wózka niemowlę. Malutkie. Stawiałam
na jakieś 2-3miesiące i niesie. Wryło mnie. Pani idąca koło mnie, rozmawiała
przez telefon i też stanęła. Rozglądam się – rodziców brak. Dzieci wyglądały na
jakieś 6-8 lat maksymalnie. Co tu robić? Wymieniłyśmy z Panią spojrzenia i
pytamy siebie co robić? Reagować? Kurcze nie darowałabym sobie. Poszłyśmy za
dziećmi. Gdy nas zobaczyły zaczęły szybciej iść i biec. My szłyśmy po czym
zaczęłyśmy też biec. Ja z wózkiem. Dzieciaki skierowały się w stronę jakiegoś
osiedla. Udało się do nich dojść. I pytam „gdzie Wasi Rodzice?”. Spokojnie.
Chłopiec mi odpowiedział, że są na spacerze. Dziewczynka z dzieckiem poszła
dalej. Pytam znowu:
Ja: A gdzie mama?
Chłopiec: W sklepie.
Ja: A to jest Wasz
Braciszek?
Ch: Tak, ma 4
miesiące
Ja: I Wy tak sami z
nim?
Ch: My mamy klucze
Ja: A tata?
Ch: Nie mieszka z
nami.
Dziewczynka: Piotrek
chodź!
Ja: A Mama
przyjdzie?
Cisza.
Dzieci poszły i
weszły do klatki. My nie wiemy co robić. Poszłam do ochrony osiedla i pytam czy
kojarzą te dzieci. Nie wiedzieli o kogo chodzi, ale odtworzyli monitoring. Godzina
16:14. Nie znają ich. Co robić? Policja? Nic? Zostawiam swój numer jakby coś
zauważyli. Rano ma być zmiana. Pani co ze mną przyszła musiała iść. A ja co mam
robić? Domi po nas przyjechał. Płaczę. Dlaczego? Bo mi chłopca żal co mówi, że
tatuś z nimi nie mieszka. Bo muszą być tacy mali-dorośli skoro zajmują się
takim maleństwem. A generalnie nie wiem czy to jaka patologia czy nie. Czy ja
przesadzam? W domu znowu płaczę, bo nie wiem co dalej. Rano idziemy do ochrony
i zapytam nowych ochroniarzy czy kojarzą te dzieci. Mam koleżankę na tym osiedlu
i też zapytam czy może zna.
W pierwszej chwili
pomyślałam, że to patologia. Że jak można puścić dzieci z tak małym dzieckiem
same. Że może na policję trzeba dzwonić. Bo jak to tak. Potem, zrobiło mi się
szkoda tych dzieci i miałam przed oczami obraz pijanej matki. Myślałam też, że
może te dzieci porwały to dziecko. Czułam złość na matkę, współczucie dla
dzieci, bezsilność bo co tu robić. I tak sobie myślę, gdy emocje opadają
powoli, czy ja mam prawo, żeby się wtrącać i to sprawdzać? Może to normalne, że
dzieci w tym wieku opiekują się niemowlaczkiem maleńkim? To nie moje życie, nie
znam sytuacji, ale czy powinnam chcieć ją poznać? Sprawdzić? Myślę też sobie,
że może ta matka, samotna, mając trójkę dzieci potrzebuje fachowej pomocy? Może
sobie nie radzi z sytuacją, emocjami? Może ma jakąś depresję i potrzebuje
pomocnej dłoni? Nie jestem Matką Teresą i nigdy nie będę. Nie próbuję zbawiać
świata, bo wiem, że się nie da. Ale kiedy widzę coś takiego to jakoś czuję się
w obowiązku żeby reagować. Nie chcę już dzwonić na policję. Może to głupie, ale
chciałabym zapukać do ich drzwi i porozmawiać. Tylko wciąż zastanawiam się, czy
ja obca mogę tak wchodzić w życie czyjeś, bez wiedzy co jest, bez zbytnich
środków na tą pomoc. To trochę trudna sytuacja i kompletnie nie wiem co robić.
Jutro rano idziemy tam z Dominikiem który obiecał wspierać mnie cokolwiek
postanowię i zapytam kolejną zmianę ochroniarzy czy je znają. Bo mam nadzieję,
że to jakaś pomyłka i na tym się skończy. Nawet jak wyjdę na wariatkę to będę
mieć czyste sumienie.
Też przejmuję się takimi sytuacjami, mając własne dzieci jakoś inaczej to wszystko się czuję i patrzy z innej perspektywy. Trzymam kciuki za jakieś pozytywne rozwiązanie :-)
OdpowiedzUsuńWłaśnie. Odkąd jestem matką jeszcze bardziej takie sytuacje przeżywam. może dziwne porównanie ale tak samo ze zwierzętami, odkąd mam psiaka to każda krzywda o której słyszę strasznie mnie boli.
UsuńI jak sprawa sie zakonczyla?wiadomo cos o tych dzieciach?
UsuńOchrona patrzy na samochody a nie ludzi, podeszliśmy z mężem pod klatkę gdzie wchodziły ale jest tam kilkadziesiąt mieszkań. Będziemy niedługo blisko mieszkali to będzie łatwiej się przyjrzeć. Policji nie chcę informować, bo może rodzina ma problem z którym trzeba się uporać a policja to zaraz będą chcieli albo olać sprawę albo użyć drastycznych środków. Więc wisi temat - niestety.
UsuńMam nadzieje,ze sytuacja sie wyjasni. Dobrze,ze zareagowalas i moze bedziesz mogla cos zaobserwowac,bo spacer 6-8 latkow z 4-mies.chlopcem,to nie jest normalna sytuacja!! Jesli nawet z ich rodzicami wszystko ok,to posylanie na ulice damych dzieci nie jest odpowiedzialne,a co jesli zdarzylby sie wypadek czy ktos by ich zaczepil i mial zle zamiary?? Podejrzana sytuacja...
OdpowiedzUsuńBardzo podejrzana. W pierwszej chwili myślałam że może one porwały to dziecko. Tyle myśli w głowie a prawdy się podejrzewam nie dowiem.
Usuń