.post img {max-width:100% !important}

niedziela, 5 stycznia 2014

Jak postępować?



Czy mam prawo się wtrącać? Czy powinnam była tak zareagować? Czy jutro mam drążyć ten temat? Do rzeczy.
Wracałam ze spaceru z Ksawciem. Szaro już dosyć, bo to 16:00. Byliśmy prawie pod domem. Idzie dwójka dzieciaków. Chłopiec i dziewczynka. Z wózkiem. Wokół żadnego dorosłego. Nagle płacz Dziecka. Dziewczynka wyciąga z wózka niemowlę. Malutkie. Stawiałam na jakieś 2-3miesiące i niesie. Wryło mnie. Pani idąca koło mnie, rozmawiała przez telefon i też stanęła. Rozglądam się – rodziców brak. Dzieci wyglądały na jakieś 6-8 lat maksymalnie. Co tu robić? Wymieniłyśmy z Panią spojrzenia i pytamy siebie co robić? Reagować? Kurcze nie darowałabym sobie. Poszłyśmy za dziećmi. Gdy nas zobaczyły zaczęły szybciej iść i biec. My szłyśmy po czym zaczęłyśmy też biec. Ja z wózkiem. Dzieciaki skierowały się w stronę jakiegoś osiedla. Udało się do nich dojść. I pytam „gdzie Wasi Rodzice?”. Spokojnie. Chłopiec mi odpowiedział, że są na spacerze. Dziewczynka z dzieckiem poszła dalej. Pytam znowu:
Ja: A gdzie mama?
Chłopiec: W sklepie.
Ja: A to jest Wasz Braciszek?
Ch: Tak, ma 4 miesiące
Ja: I Wy tak sami z nim?
Ch: My mamy klucze
Ja: A tata?
Ch: Nie mieszka z nami.
Dziewczynka: Piotrek chodź!
Ja: A Mama przyjdzie?
Cisza.
Dzieci poszły i weszły do klatki. My nie wiemy co robić. Poszłam do ochrony osiedla i pytam czy kojarzą te dzieci. Nie wiedzieli o kogo chodzi, ale odtworzyli monitoring. Godzina 16:14. Nie znają ich. Co robić? Policja? Nic? Zostawiam swój numer jakby coś zauważyli. Rano ma być zmiana. Pani co ze mną przyszła musiała iść. A ja co mam robić? Domi po nas przyjechał. Płaczę. Dlaczego? Bo mi chłopca żal co mówi, że tatuś z nimi nie mieszka. Bo muszą być tacy mali-dorośli skoro zajmują się takim maleństwem. A generalnie nie wiem czy to jaka patologia czy nie. Czy ja przesadzam? W domu znowu płaczę, bo nie wiem co dalej. Rano idziemy do ochrony i zapytam nowych ochroniarzy czy kojarzą te dzieci. Mam koleżankę na tym osiedlu i też zapytam czy może zna.
W pierwszej chwili pomyślałam, że to patologia. Że jak można puścić dzieci z tak małym dzieckiem same. Że może na policję trzeba dzwonić. Bo jak to tak. Potem, zrobiło mi się szkoda tych dzieci i miałam przed oczami obraz pijanej matki. Myślałam też, że może te dzieci porwały to dziecko. Czułam złość na matkę, współczucie dla dzieci, bezsilność bo co tu robić. I tak sobie myślę, gdy emocje opadają powoli, czy ja mam prawo, żeby się wtrącać i to sprawdzać? Może to normalne, że dzieci w tym wieku opiekują się niemowlaczkiem maleńkim? To nie moje życie, nie znam sytuacji, ale czy powinnam chcieć ją poznać? Sprawdzić? Myślę też sobie, że może ta matka, samotna, mając trójkę dzieci potrzebuje fachowej pomocy? Może sobie nie radzi z sytuacją, emocjami? Może ma jakąś depresję i potrzebuje pomocnej dłoni? Nie jestem Matką Teresą i nigdy nie będę. Nie próbuję zbawiać świata, bo wiem, że się nie da. Ale kiedy widzę coś takiego to jakoś czuję się w obowiązku żeby reagować. Nie chcę już dzwonić na policję. Może to głupie, ale chciałabym zapukać do ich drzwi i porozmawiać. Tylko wciąż zastanawiam się, czy ja obca mogę tak wchodzić w życie czyjeś, bez wiedzy co jest, bez zbytnich środków na tą pomoc. To trochę trudna sytuacja i kompletnie nie wiem co robić. Jutro rano idziemy tam z Dominikiem który obiecał wspierać mnie cokolwiek postanowię i zapytam kolejną zmianę ochroniarzy czy je znają. Bo mam nadzieję, że to jakaś pomyłka i na tym się skończy. Nawet jak wyjdę na wariatkę to będę mieć czyste sumienie.

6 komentarzy:

  1. Też przejmuję się takimi sytuacjami, mając własne dzieci jakoś inaczej to wszystko się czuję i patrzy z innej perspektywy. Trzymam kciuki za jakieś pozytywne rozwiązanie :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie. Odkąd jestem matką jeszcze bardziej takie sytuacje przeżywam. może dziwne porównanie ale tak samo ze zwierzętami, odkąd mam psiaka to każda krzywda o której słyszę strasznie mnie boli.

      Usuń
    2. I jak sprawa sie zakonczyla?wiadomo cos o tych dzieciach?

      Usuń
    3. Ochrona patrzy na samochody a nie ludzi, podeszliśmy z mężem pod klatkę gdzie wchodziły ale jest tam kilkadziesiąt mieszkań. Będziemy niedługo blisko mieszkali to będzie łatwiej się przyjrzeć. Policji nie chcę informować, bo może rodzina ma problem z którym trzeba się uporać a policja to zaraz będą chcieli albo olać sprawę albo użyć drastycznych środków. Więc wisi temat - niestety.

      Usuń
  2. Mam nadzieje,ze sytuacja sie wyjasni. Dobrze,ze zareagowalas i moze bedziesz mogla cos zaobserwowac,bo spacer 6-8 latkow z 4-mies.chlopcem,to nie jest normalna sytuacja!! Jesli nawet z ich rodzicami wszystko ok,to posylanie na ulice damych dzieci nie jest odpowiedzialne,a co jesli zdarzylby sie wypadek czy ktos by ich zaczepil i mial zle zamiary?? Podejrzana sytuacja...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo podejrzana. W pierwszej chwili myślałam że może one porwały to dziecko. Tyle myśli w głowie a prawdy się podejrzewam nie dowiem.

      Usuń

Będzie mi bardzo miło jeśli pozostawisz po sobie komentarz.